środa, 13 lutego 2013

Bespoke







Powyżej Edward Sexton, krawiec z Savile Row, i jego dzieło.

Nie łudzę się nawet, że mój pierwszy garnitur na miarę będzie tak wyglądał. Jednak postanawiam zaryzykować. Jestem po pierwszych rozmowach z krawcami w moim mieście. Nie było łatwo wybrać kogoś, kto chciałby szyć dla kobiety klasyczny garnitur. Zdecydowałam się wstępnie na współpracę z dwoma: jeden z nich szyje głównie męskie garnitury, ale zgodził się uszyć także dla mnie; drugi - jest typowo damskim krawcem, specjalizującym się w płaszczach.

Przede mną jeszcze długa droga - począwszy od wybierania materiału, poprzez kolejne przymiarki i rozmowy z krawcem... aż do efektu końcowego. Będzie to trwać kilka tygodni. 

Jestem na razie bardzo podekscytowana i mam nadzieję, że końcowy efekt będzie satysfakcjonujący.


2 komentarze:

  1. Szyłam kiedyś żakiet u męskiego krawca. Jakościowo wyszło super, w ramionach leży doskonale ale z talią (mam dosyć wyraźną) już sobie krawiec nie poradził. Po prostu nie czuł budowy kobiecej :(
    Szyłam też żakiety u krawcowych damskich - wychodziły ładne i dobrze dopasowane ale sposób wykończenia, dodatki wypadają blado przy jakości krawców męskich.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za tę opinię - mam podobne przeczucia po pierwszych rozmowach w sprawie własnego garnituru. Od kobiecej marynarki, w szczególności tej szytej na miarę, wymagałoby się, aby przede wszystkim podkreślała talię. Czy mogłabyś jeszcze dodać ze swojego doświadczenia: jak myślisz, czy łatwiej jest przekonać męskiego krawca do bardziej kobiecego kroju, czy też krawcową do lepszych jakościowo dodatków?

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że moje serce bije szybciej :*
Every comment makes my heart beat faster :*